Nadszedł wrzesień, a z nim nierozłącznie zaczyna się sezon grzybowy. Nie od dziś wiadomo, że jesteśmy ludem mykofilnym (grzybolubnym). I jak się okazuje jest to cecha typowa dla Słowian. Podobno prawdziwy Anglik grzyba nie tknie 🙂
Grzyby pełnią szczególną rolę w naszej tradycji. Kto wyobraża sobie kolację wigilijną bez uszek albo zupy grzybowej? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się dlaczego akurat grzyby spożywamy w tym szczególnym dniu? Wszak nie jest to potrawa, którą święta rodzina jadła w Betlejem.
Etnolog dr Grzegorz Odoj wyjaśnia, iż grzyby znane były od wieków z halucynogennych właściwości. Miały umożliwić połączenie z innymi światami. Grzyby pochodziły z niezwykłej i nieokiełznanej przestrzeni, za jaką uważano las.
Na stole wigilijnym symbolizują uleganie pokusom oraz połączenie ze światem zmarłych. Są pokarmem dla duchów, zjednują przychylność tych, którzy odeszli.
Pierwotnie jadano grzyby jako odrębną potrawę i zwyczaj ten kultywowany jest w niektórych domach do dnia dzisiejszego. Później zaczęto łączyć je z kapustą, a od XII wieku dodawać je jako farsz grzybowo kapuściany do pierogów.
To tyle jeśli chodzi o kulinarną tradycję. Grzyby pojawiają się również w sztuce chrześcijańskiej oraz przedchrześcijańskiej. Do tego tematu jeszcze powrócę, a gdyby ktoś był ciekaw to polecam badania Giorgio Samoriniego
„Madonna z grzybami” – tempera jajowa na tondzie bukowym, średnica 30 cm, 2020 r.
Źródło:
„Mak, miód i grzyby- słowiański wkład w Boże Narodzenie”
(tygodnik Wprost)
„Wigilijne potrawy” („Zielonym na prawo”)